Przejdź do zawartości

Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

baronowej tam, gdzie umieszczę wszystkie bez wyjątku walory nieboszczyka Ogrodyńca. To jest gwarancya, że zabezpieczenie ich będzie pewne.
— I gdzeż to? Czy można wiedzieć?
— Nabędę nowe tereny węgla i otworzę kopalnię w Polsce.
Baronowa krótko zachichotała, ukrywając zresztą niezwłocznie owe chichotki w istnem dyabelstwie uśmiechów odstręczających. — Oświadczyła z wyszukaną grzecznością:
— Dziękuję panu za radę. Obecnie nie będę mogła z niej korzystać. Zachowam tę parę groszy, jakie posiadam, na dotychczasowych lokatach, lub tam, gdzie je złożyłam.
— Wielka szkoda! Przez powierzenie mi tych funduszów uczyniłaby pani obrót nietylko wygodny, lecz bardzo dodatni.
— Ja o dodatnie cechy obrotów pieniężnych, niestety, nie ubiegam się wcale!
— Dlaczego? Przecie samo posiadanie walorów, a nawet zysków nic nie zapewnia.
— Doprawdy? Nic.
— Niewątpliwie.
— To rzecz dziwna, bo mnie zapewnia.
— Co?
— Okruszynę mizernej władzy, która mi się, sądzę należy, — pozór siły, której przecie pięścią wykazać nie mogę.
— Jabym pani baronowej umożliwił posiadanie władzy nowej, satysfakcyi wyższego rzędu.
— Dziękuję panu. Tak ułożyłam swe życie, iż