Przejdź do zawartości

Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Klerykowa nic nie znali. Uprzejmą grzeczność jego poczytywano za wyniosłość i arystokratyzm, ironiczne milczenie, gdy uczeni slawiści roztaczali w czasie pauz swe wiadomości, — za nieuctwo w tym kierunku wiedzy człowieczej.
Pewne trudności miał Sieger z uczęszczaniem na lekcje języka polskiego. Zrazu władza wzbraniała mu wstępu na wykłady prof. Sztettera i dopiero po upływie miesiąca dała swe zezwolenie.
Tego dnia lekcja języka »miejscowego« była ostatnią z rzędu, a więc przypadła między godziną drugą a trzecią. Sztetter wszedł do klasy, jak zwykle, z wyrazem niechęci na twarzy, zasiadł i wnet wymienił czyjeś nazwisko, prosząc o tłumaczenie z języka polskiego na rosyjskie wiersza Czajkowskiego p. t. »Pająk«.
Ten, kogo spotkał los tak nudny, pragnąć wykręcić się, zaczął gadać (rozumie się po rosyjsku):
— Panie profesorze, mamy nowego ucznia.
— Nowy kolega, z Warszawy uczeń... — błaznowali inni.
— Nowy uczeń? — spytał Sztetter ze zdziwieniem. — Gdzie, jaki uczeń?
Sieger wstał ze swego miejsca i skłonił się nauczycielowi.
— A... — mruknął Sztetter, — Wasza familja?
— Zygier — rzekł nowy uczeń.
Nauczyciel zaczął szukać tej familii w spisie abecadłowym pod literą Z — i nie znalazł.
— Mówisz pan...
— Tak. W papierach i w metryce stało — Sieger, jak pisał się mój dziad i ojciec, dlatego prawdopodobnie