Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oczy przeklęte, które zdawały się podpatrywać słodkie sny z zamiarem szczegółowego ich opisania we właściwej rubryce, pod odpowiednim numerem.
Cały arsenał sposobów i zaprowadzony system pilnowania do ostatecznych granic posunęły rozdział między nauczycielami i uczniami. Co prawda — to nigdy w Klerykowie zbyt wielkiej harmonji między »ciałem pedagogicznem« a gromadą uczniów nie było i zawsze te dwie gromady stanowiły dwa obozy, obozy wyraźnie walczące ze sobą nieraz przy użyciu przebiegłości, podstępu, a nawet zupełnie łajdackiej zdrady. Areną tych zapasów do chwili przybycia dyrektora Kriestoobriadnikowa i jego pomocników była szkoła z jej klasami, korytarzami i dziedzińcem. Przybysze rozszerzyli horyzont tak daleko, że wzrok dziecięcy nie widział literalnie miejsca, gdzieby tej walki nie było. W zaprowadzonym systemie strzeżenia uczniowie byli z natury rzeczy, z predestynacji niejako, istotami, które należało śledzić, podglądać, ścigać, łapać i badać. Ponieważ jednak patrjotyczna gorliwość śledzących przedewszystkiem zwracała uwagę na przestępstwa natury nie tyle moralnej, ile politycznej, więc też cała zwyczajna walka uczniów z nauczycielami przybierała stopniowo cechę głuchego, politycznego sporu.
Nauczyciele Polacy w epoce przedkriestoobriadnikowskiej czasami, już to ulegając wrodzonemu temperamentowi, już kierując się poczuciem, ukrytem w dziewięćdziesiątej dziewiątej komóreczce oportunistycznego serca, czynili pewne kroki celem złagodzenia fatalnej wojny obozów. Trzeba wyznać, że te ma-