Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/072

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gucia dobrze odpowiedzieć? Dlaczego on jemu nie może dać korepytycje, kiedy wszystkie profesory mają prawo dawać korepetycje? Mój brat tak sobie pomyślał i udał się do p. Majewskiego, który egzaminuje, który później przez cały rok uczy we wstępnej klasie ruskiego, artymetyki... on jego grzecznie poprosił...
— Dużo też zapłacił brat pański za takie lekcje?
— Tego ja nie wiem dokładnie, ale mnie się zdaje, że niedużo. To jest wyrozumiały człowiek, ten pan Majewski.
— A czy długo bratanek pański chodził do niego?
— To samo niedługo. Całej parady tydzień chodził.
— I zdał?
— Zdał bardzo dobrze, lepiej, niż takie, co mieli korepytory akademiki...
— Panie łaskawy — rzekła matka Marcinka — nie mógłbyś się pan czasami dowiedzieć od swego brata, ile on też zapłacił p. Majewskiemu?
— Dlaczego nie? Ja mogę się dowiedzieć, ale odpowiem chyba aż jutro, bo mój brat mieszka bardzo daleko na drugim końcu miasta, za przedmieściem Podpórką, a ja nie mam tam żaden interes...
— Jabym panu zwróciła koszta na dorożkę — rzekła pani Borowiczowa, wydobywając z woreczka papierek rublowy i podając go kupcowi, — gdybyś pan zechciał zaraz pojechać i dowiedzieć się szczegółowo.
— Owszem, ja to mogę zrobić dla pani, — rzekł starozakonny, od niechcenia chowając papierek do portmonetki. Ja się dowiem i niedługo wrócę. Adiu!