Przejdź do zawartości

Strona:PL Stefan Żeromski - Rozdziobią nas kruki, wrony.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Wieprzowody, 4 października.

Kochany Janie w Oleju! Upoważniam Cię niniejszem do zawiadomienia najpiękniejszych i najbardziej tkliwych Warszawianek o tem, że mogą już szlochać po mnie, rujnować w przystępie rozpaczy kunsztowne koafiury na głowach i rozdzierać na łonach łabędzich staniki, tudzież gorsety (którychby nawet za psie pieniądze handlarze podwórzowi nabywać nie chcieli) — skończyła się bowiem i pogrzebaną jest na długo moja piękność cywilna. Kędziory à la Absalon ostrzygłem przy samej skórze, zwlokłem ze siebie dostojny garnitur w popielate prążki, wykwintny krawat, obywatelski kapelusz, bajeczne prawie pod względem śpiczastości kamaszki, wszystko jednem słowem, co cztery miesiące temu, z tyle forsownym ekspensem wymowy, zdołałem wyłudzić na kredyt od największego w tych czasach idealisty, pana Lejzora Klamki. Członki moje spuszczono w głębinę wańtucha, rozszczepionego w kształcie nogawic, pierś zapięto na haftki w mundur, wiotką kibic ściśnięto pasem skórzanym, delikatne stopy umieszczono w butach, przypominających (co do rozmiaru) lekkie armaty polowe, w butach rzeczywiście niezwykłych, które zresztą bez wielkiego natężenia