Strona:PL Stefan Żeromski - Przedwiośnie.djvu/382

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tamtych pomysłów, żebyście byli bolszewikami, lecz czy posiadacie ich męstwo?
— »Pewnem męstwem ja się nigdy nie pochlubię, ja przed bliźnich drżę męczeństwem, w otchłań spychać ja nie lubię«...
— To są stare, magnackie, romantyczne teksty, któremi się w potrzebie zamazuje stawiane, dzisiejsze zarzuty. Pan, jakoby, wyzbył się już romantyzmu, a jednak, gdy chodzi o odparcie zarzutu, używa pan tekstu romantycznego, zupełnie, jak kapłan, naginający wersety pisma do potrzeby obronienia danej tezy. Autor tego tekstu »spychał w otchłań« i nie »drżał przed męczeństwem bliźnich« — tylko codzień, niewidocznie, niedostrzegalnie, naturalnie, zagryzał na śmierć swych pańszczyźnianych niewolników, ale drżał przed »męczeństwem bliźnich«, to znaczy szlachty. Nie o męczeństwo chodzi, lecz o męstwo, o męstwo postawienia nowej idei. Jaką wy macie ideję Polski w tym świecie nowoczesnym, tak nadzwyczajnie nowym? Jaką?
— Prosiłem cię, żebyś ze mną pracował. Te stosy papierów zawierają nową ideję Polski.
— To są stosy papierów i nic więcej. Lud zgłodniały po wsiach, lud spracowany po fabrykach, lud bezdomny po przedmieściach. Jak zamierzacie ulepszyć życie Żydów, stłoczonych w ghettach? Nic nie wiecie Nie macie żadnej idei.
— Nie o to nam też idzie, jaką ideję marzyciel wydłubie ze swego mózgu, pasującą do życia, jak pięść do nosa, lecz o mądre urządzenie istotnego życia na zasadach najmądrzejszego współżycia.
— Nie! Polsce trzeba na gwałt wielkiej idei!

371