Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 03.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To wiemy, ale jakiż wniosek? — rzekł oschle książę Poniatowski.
— Moje zdanie jest takie: zebrać wszystkie siły co do nogi w hufiec, przejść Wisłę i forsownym marszem dążyć przez Śląsk cieszyński do Saksonii. Złączyć się z cesarzem i czynić, co rozkaże. Oto wszystko
— Księstwa tak porzucić nie mamy prawa! — wtrącił Fiszer porywczo. — Cóż pomyśli sobie mieszkaniec? Po jednej bitwie, po odstąpieniu Warszawy precz uchodzimy z kraju!...
— Mnie przedewszystkiem wcale nie obchodzi zdanie mieszkańca, — odrzekł Zajączek — tylko moje zdanie, to znaczy racya wojskowa. Jestem generałem cesarza, nie mam prawa zmarnować wojska, które mi powierzył, a tu mogę je tylko zmarnować.
Szmer niechęci wionął po zgromadzeniu.
— Tak, tak, tak! Ja powtarzam tę samą myśl: jestem generałem cesarskim i tylko cesarskim...
— A waćpan co radzisz czynić? — zwrócił się książę Józef do Fiszera, widocznie pragnąc przerwać potok słów Zajączka.
— Prędzejbym wolał zamknąć się w fortecach i czekać. Jest Modlin, Głogowa, Gdańsk, Kistrzyń. W każdej z tych fortec jest garść naszego żołnierza. Możemy się bronić miesiącami.
— O głodzie — wtrącił Zajączek, zapisując coś w swoim notesie.
— Wolałbym bronić się o głodzie, niż ujść z kraju. Ja znam się z głodem, więc wiem, co mówię!
— To też waćpan możesz się głodzić do woli, ale nie masz prawa głodzić żołnierza. Kiedy mówię