Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nasze, męki, vulnera, vincula, exilium? Nic z nich dla duszy. Tylko strupy hańby, wypomnienia zniewag budzą i dziś jeszcze po nocach. Tęskny w dumaniu nawrót wiedzie do tych rozkosznych futorów, okolonych sadami wiśniowymi, które się taiły w przestrzeni stepu. Do rozkosznych miłostek, do hucznych pijatyk, dzielnych harców! Gdy nam powiedziano radosne słowo Powrotu, pierwsza moja myśl była: inne życie. Już mię surowe twoje obowiązki nie zmamią. Słyszysz waćpan?
— Słyszę dobrze.
— I nie myśl, żem spodlał. Nie! To, co ty śnisz, to jest złudzenie, błąd za długi. Ze wszystkiego najgorsze jest to, że się sam zabijasz. Jedno jest złe na świecie — to śmierć. Wszystko, co jest życiem — jest dobrem.
Piotr obojętnie milczał.
— Gdy wróciłem, — mówił książę — zastałem wszystko daleko lepiej, niżem sądził. Warszawa pusta — to prawda. Pusta i opuszczona, jak stary cmentarz. Dziedzińce pałaców trawą zarosłe, okna wybite albo zasłonione. I moje tam własne gniazdo takie samo. Ale zato materyalne interesy nigdy tak nie stały, jak dziś. Byłoż kiedy zboże w takiej cenie, albo ziemia? Uszom własnym wierzyć nie chciałem, gdy mi komisarz wartość kluczów przedstawił. Samo Grudno dwa razy tyle jest warte, a w trójnasób powiększyła się moja fortuna, osobliwie w Prusiech południowych.
— W Prusiech południowych... Skoro tak, to może i mnie łatwiej będzie odegrać rolę Cincinnata