Strona:PL Stefan Żeromski - Ponad śnieg bielszym się stanę.pdf/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŚWIATOBOR

Milczę.

IRENA

Biedny Wiko!

ŚWIATOBOR

O tak! Ale skończy się ta nieznośna pani sytuacya, położenie żony urzędnika bankowego w prowincyonalnem mieście. Pani musi być w stolicy, musi pani uciec do wielkiego miasta. Takie życie, jak tutaj, to może dla każdej innej, dla tysiąca innych kobiet, lecz nie dla pani. Czyż to życie dla pani?

IRENA (z głębokiem przeświadczeniem)

Och, nie!

ŚWIATOBOR

Dla pani jest świat, jak długi i szeroki. Stoi otworem! Góry i morza, lądy i wielkie metropolie, teatr, opera...

IRENA (z drwinami)

Kinematograf...

ŚWIATOBOR

Żartuje sobie pani ze swej własnej doli. A tymczasem — każdy dzień, każdy moment stracony w tej prowincyonalnej Abderze, — to już jest strata niepowetowana.