Ta strona została uwierzytelniona.
IRENA (niecierpliwie)
A ty znowu jesteś bodaj jedynym człowiekiem na globie, który tak dalece nie ma w sobie realizmu, życia, naturalności, prawdy... (Pukanie do drzwi.) Ktoś puka do drzwi...
WINCENTY
Proszę.
(Wchodzi Fryderyk Światobor, lat trzydziestu paru, przystojny, elegancki, wytwornie i modnie ubrany)
A, to ty...
(Światobor zdejmuje szybko płaszcz i składa kapelusz na krzesełku w pobliżu drzwi. Wiesza płaszcz. Całuje Irenę w rękę i wita się z Wincentym.)
ŚWIATOBOR
Przepraszam, że przychodzę tak wcześnie. Obawiałem się, że mogę panią obudzić.
IRENA
O, gdzież tam! My już dawno opowiadamy sobie z Wikiem, co nam się dziś w nocy śniło.
ŚWIATOBOR
Miła rozrywka, mój Boże! Moich snów nikt nigdy wysłuchać nie zechce.
IRENA
Jeżeli wszystkie sny męskie są takie zajmujące...