Ta strona została uwierzytelniona.
RUDOMSKA
Prawda, prawda... (z przerażeniem) Olelkowicz! Na miłość boską! Woda runęła w dolinę, przez którą on jedzie nad rzeką! Ratunku!
WINCENTY (z przerażeniem)
Co mam robić?
RUDOMSKA
Pędź! Wołaj ludzi! Całą służbę, wieś! Kto żyw! Na ratunek!
WINCENTY (idzie zwolna ku drzwiom)
Idę.
IRENA (spokojnie)
Jeżeli powódź z całego stanowiska spadła w dolinę, to niema po co iść na ratunek.
RUDOMSKA (patrzy na nią długo, uparcie, spodełba)
Lepiej milcz...
IRENA
Ja nawet w takiej chwili mam milczeć. Ja tylko jedyna mam milczeć. Milczę.
RUDOMSKA
Ty! Narzeczona! (Słychać krzyki przeciągłe, zbliżające się, nienawistne)
HELENA (która wyglądała oknem)
Ludzie jacyś biegną z krzykiem i groźbami. Wygrażają... Tłum...