Strona:PL Stefan Żeromski - Ponad śnieg bielszym się stanę.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
WINCENTY

Wiesz więc dobrze, z kim mnie walczyć wypadło, a chcesz, żebym ja, syn, podjął tą walkę. Przeciwstawić się jej, bój z nią rozpocząć? Gdybyż to zresztą można z nią było mocować się, jak z każdym na świecie człowiekiem...

IRENA (z ironią)

Czemuż to znowu nie można, jak z każdym świecie człowiekiem? Tego nie rozumiem. Nie jest przecie bogiem, aniołem, ani demonem. Takisam to człowiek, jak tysiące innych na świecie. Takuteńki. Majątek mój, którym tak przecie znakomicie miała administrować, o czem słyszałam przez całe swoje życie, — gdy przyszło co do czego, gdy dorosłam i stałam się człowiekiem, gdy mogłam go zażądać, — gdzieś się zawieruszył. Jest, oczywiście, umieszczony w ziemi i budynkach, pozapisywany u rejentów, ale posagu otrzymać nie mogę, gdyż są trudności. Pan Olelkowicz nie żąda majątku. Nie majątku mego pożąda, tylko mnie samej. Kocha mię. Na wszystko gotów jest zamknąć oczy... Jakże wobec tego miałabym wytoczyć ordynarny spór o me pieniądze, komu, mej dobrodziejce, wychowawczyni, ciotecznej siostrze mej matki!? Powiedz... I tak oto... jutro... nadchodzi...