Ta strona została uwierzytelniona.
JOACHIM
Na drodze.
HELENA
Patrzcie! Śmieli ją szarpać! Bili ją!
JOACHIM
No, szła sama bez pola. Tam ją ludzie zobaczyli. Po co było samej w pola wychodzić? Zaczęły ją tarmosić.
HELENA
Tarmosić... Za co?
JOACHIM (ze złością)
No, za cóż! Za to, że pani.
HELENA (z uniesieniem)
Czemuście nie bronili?!
JOACHIM
A cóż ja mam za racyą jeden was bronić? Nie wiele teraz kogo obroni przed rozezłoszczonym narodem. Przywlekli ją do wsi... No, tom ją tam wyprosił. Zajadłych-em odegnał. Czego odemnie chcecie? Sami się brońcie, jako umiecie! Ja za was gardła dawał nie będę!
HELENA
Joachim... To jest Joachim...