Strona:PL Stefan Żeromski - Ponad śnieg bielszym się stanę.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IRENA

Ach, z temi pytaniami!

ŚWIATOBOR

Chcę pani przedstawić niewątpliwy, naoczny stan rzeczy. Tu pędzić żywot, w tej mieścinie prowincyonalnej, czy wyjechać do dużego miasta? Nieuniknione jest to drugie.

IRENA

Jużeśmy o tym mówili. Wciąż pan powtarza.

ŚWIATOBOR

Wciąż powtarzam i powtarzać będę do końca mojego życia. Będę pani sługą, obrońcą, doradcą, opiekunem, czym mi pani być każe, czy pozwoli. Tylko — choć cień łaskawości, cień nadziei... (Ujmuje jej rękę)

IRENA (smutnie)

Jeżeli powiem jedno słowo, że dobrze, to już to będzie krzywdą biednego Wika. A muszę się zgodzić, bo cóż bez pana teraz pocznę? Nie dałabym sobie rady.

ŚWIATOBOR

Z krzywdą Wika... On ma wieczne prawo całować te usta, przyciskać do serca... (osuwa się na kolana).