Nie może pani wrócić do Łuży, ani przebywać w jakiejś prowincjonalnej mieścinie. Do wielkiego miasta! Ogromu wrażeń, mnóstwa rozrywek, obrazów, szerokiego życia, żeby się odgrodzić od smutków tej poleskiej jednostajni! (Siada obok Ireny) Na szeroki przestwór! Do światła i nowych ludzi! (Irena usuwa się) Jeżeli mi pani każe się oddalić, będę z daleka. Ale niech mam widok tego szczęścia, że pani zazna wesela. Niech pani nie zatraca swego młodego życia!
Żal mi Wika...
Czyż mnie jego nie żal? Ja go tak lubię! To miły i dobry chłopczyna. Ale oddać mu we władanie życie pani po tem, co porobił! Być pokutnicą razem z nim za grzechy niepopełnione!
On to dla mnie popełnił...
Dla pani? Zaprzeczam! On to zrobił dla siebie, dla swej rozkoszy, w pasji. Gdyby ów Olelkowicz przybył wówczas do Łuży, ślub odbyłby się był następnego dnia, a on sam musiałby był po-