Strona:PL Stefan Żeromski - Duma o hetmanie.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie schyliłbym przed nim i dziś mojej przez braci kochanych do kadłuba przyszytej głowy, gdyby nie to, że się przez śmierć ze mną i z tobą zrównał, — boś i ty już tak, jakoby beze łba...
Radźmyż tedy, towarzysze, tajna rada!
(Schyla się hetman. Podnosi katowski miecz. Odda królowi. Na wielkiej, krzyżowej głowni oparł spokojnie król Stefan ręce. Patrzą w Samuela głuche jego oczy).

KRÓL — rzecze:

Ja się tego miecza nie lękam.
W herbie noszę znak — wilcze kły.
Nie brakło mi władzy, ni szczęścia w słonecznej mojej ojczyźnie, zanimem na tę ziemię przyszedł.
Patrzałem zdala na dzieje waszych wyuzdań.
Zostałem przez was wezwany na ten tron.
Przyszedłem.
A skorom wdział na skronie bezcenne dyadema i prastary na się strój polskich królów, — jam był wasz król!
Mój się stał rozkaz i sceptrum nad wami.
Nie wasz rozkaz nad moją wolą.
Powziąłem był cudowny o was sen, któregoście sami, wszyscy razem, nie wyśnili.
Widziałem był plemię wasze zwycięskie i dobrodziejskie.
Przez Moskwę chciałem iść na waszem czele w Carogrodu bramy.
Chciałem Europy dobro waszemi rękoma wciągnąć przemocą w puszczę Rusi, — królowej Jadwigi płaszcz swobody rozpostrzeć po lądach, między morzami.