Strona:PL Stefan Żeromski - Duma o hetmanie.djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skrzydło motyla, niby lilia-złotogłów do swego w strumieniu odbicia, niby pochylenie do pochylenia pędu latorośli. Słabość tam wstępuje pod żylaste barki mocy i przymierze z nimi zawiera, barki mocy rozciągają się od zachodu na wschód. Siła przeistacza się w radość, a z radości jakoby kwiat z korzenia, wystrzela miłowanie.
O, miłowanie młodzieńczej duszy!
Nie popuści złemu ani piędzi świata tego, który w serce się wcielił i w psalmie świętym zamieszkał!
Wychodź, ktokolwiek mącić zamierzasz psalm ducha.
Ty, co zamącasz psalm ducha, — zamącasz święty świata porządek.
Wychodź, nieprzyjacielu!
Gotowy jest duch na twe spotkanie, na potrzebę z tobą i na odparcie twojej mocy.
W głębi psalmu, jakoby z pochwy, wybłysnął miecz.
To pierworodny gniew na złe.
Zwodzą się brwi, jak mściwego łuku cięciwa i bolesna strzała samotnej myśli drży, czekając na ciosu upuszczenie.
W imię pańskie wychodzi procarz samotny.
W imię pańskie nasadził płaski krzemień w gązwę procy rzemienną. Wiara niechybna złączyła sznury oba w dłoni, zawarła palce, milczeniem okuła usta.
Cokolwiek bitwa przyniesie, — zwycięstwo, czyli zgon, — siła, radość i miłowanie, jak płuca, w duchu dyszą.
Patrz, hetmanie!