Strona:PL Stefan Żeromski - Duma o hetmanie.djvu/040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiem, — lub jeszcze gorszy od tego sądu oszustów śmiech...
Każe hetman synowi zapalić smolną pochodnię.
Ujmie sam skrzydło orłowe, w drzewce włóczni wprawione.
Wyjdą obydwaj przed namiot.
Stanęli wobec rycerstwa, wobec żołnierstwa i ciurów.
Samuel xiążę Koreckie wśród tłuszczy. Woła:
— Wielki hetmanie — oto tłuszcza zbestwiona! Władzy żadnej! Splądrowane namioty... Roztargane w obozie trupy rycerstwa...
Rzecze hetman:
— Ze mnie woda nie ciecze. Komu innemu się skarż!
Krzyk rozjuszony dokoła:
— Z drogi się wrócił!
— Uląkł się Prutu wody spienionej!
— Cieplej spać pod namiotem, niźli się w Prucie pławić po nocy.
— Hańba tchórzowi!
— Za Kalinowskim, za Chmieleckim, za Strusiem!
Znak hetmański syn podniósł z rozkazem milczenia.
Daremnie. Krzyk wzrasta:
— Ten to nas tu przywiódł!
— Tak samo z garścią w Ruś chodził!
— Tak samo nie wskórał nic!
— Niechaj na Ewangelią przysięga, że z obozu nie ujdzie!
— Złóż wasza miłość przysięgę, że z obozu nie ujdziesz tajemnie, — inaczej ust nie otwieraj!