Ta strona została uwierzytelniona.
GOSPODARZ
- Wernyhora! — Wernyhora!
- Obudziłem się ze snu —
- kazał broń — broń kazał brać!
POETA
- lecieć?!
GOSPODARZ
- Nie — tu w miejscu stać.
- Czekać, jak zapieje kur,
- wytężać, wytężać słuch,
- aż się pocznie słyszeć ruch
- od Krakowa na gościńcu
GOSPODYNI (z drugiej izby)
- tyle luda na dziedzińcu
PANA MŁODA (we drzwiach)
- sami swoi!
GOSPODYNI (z drugiej izby)
- som i z Toń.
- Cała pod Krakowem błoń
- pełna luda, pełna kos
POETA
- jakaś złuda
GOSPODARZ
- jakiś los
POETA
- jakoweś wołanie duszy;
- w tak długiej żyjemy głuszy;
PAN MŁODY
- jakiś błysk, jakiś dźwięk