Ta strona została uwierzytelniona.
- przestrachu, ogromne grozy.
- Uląkłem się nagle prozy,
- jaka jest we fantastycznym świecie:
- że to, co jest tu przed nami żywe,
- tak się nagle wiatrem zmiecie;
- że my próżno wyciągamy ręce
- do widziadeł, — bo to są widziadła
- i tak mi fantazya zbladła,
- bo już się była układła
- do snu, we widziadeł lesie
POETA
- A mnie to znowu teraz niesie
- ten wicher z nocy.
- Określiłbym to tak, że dusza pnie się
- po skale stromej w górę
- i wie, — wie, że stanie tam!
- taka pewność sił, tę teraz mam!
PAN MŁODY
- I to wszystko na żart
POETA
- A ot tak, jak leci czart
- po nocy, — nie zeszła jeszcze noc
PAN MŁODY
- A trafiaj ty orły z proc,
- ja wolę gaik spokojny,
- sad cichy, woniami upojny
- żeby mi się kwieciły jabłonie
- i mlecze w puchów koronie
- i trawa schodziła sielona,
- kręciła się przy mnie żona,