Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
KSIĄDZ
- panie Czepiec, znów coś było!
CZEPIEC
- Obmył sie juz, nic nie bedzie,
- szyćko przeńdzie, wylicy-sie.
KSIĄDZ
- A Wam to cosi patrzysie
- za te bitki, zwady, kłótnie,
CZEPIEC
- zawzięty jestem okrótnie,
- po co mi sie pies sprzeciwio.
ŻYD
- Panie Czepiec, wyście winni,
- wyście zapłacić powinni
- za mój konic.
CZEPIEC
- ty psie-ścirwo,
- konic twój? łżesz! z nas się żywią,
- ssają naszą krew, — grosz łudzą,
- nasze szyćko świństwem brudzą.
KSIĄDZ
- Panie Czepiec macie dług,
CZEPIEC
- nawet konic nie był wart
- te trzy kopki, raił czart,
- nie dam nic.
KSIĄDZ (do żyda)
- pozwijcie sądem
|