Strona:PL Stanisław Wyspiański-Noc listopadowa.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


(wchodzą oboje do pokoiku, ojca)
(skąd tejże chwili Lelewel wraca)
SIOSTRA
(wraca i zatrzymuje się w progu pokoiku)

Patrz, łzy z przymkniętych powiek cieką...

LELEWEL

Ostatnie jego do nas słowa...

SIOSTRA

Był ktoś u ciebie, — wejść nie śmiałam,
lecz uchyliłam drzwi na chwilę.
Odeszłam odeń tylko tyle,
co was u drzwi słuchałam.
Prot właśnie nadejść miał w tej porze,
więc chciałam z nim prześcielić łoże,
bo sama nie byłabym w stanie... —
Skończyła się już nasza trwoga, —
gdy odszedł duch od Boga.

(Przez otwarte drzwi z korytarza wpada:)
PROT, BRAT LELEWELA
(przejęty radością)
(gdy ma wybuchnąć potokiem słów)
(z wieścią z miasta,)
(słowa mu giną i martwieją na widok brata i siostry)
(stojących bez ruchu)
NIKE Z POD CHERONEI
(wbiega tuż za nim)
(i przesłaniając go ręką w gwałtownym ruchu)
(mówi za niego:)

Radość wam wróżę!
Umarli biorą róże!!