Strona:PL Stanisław Wyspiański-Noc listopadowa.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Raczej, to widzę, Hermes nagi
wszedł i u wrót tych z wężem czeka,
by duszę wieść człowieka,
gdyby dziś martwe ojca ciało
w mem ręku syna — tam ostało.
Dopokąd Bóg ten wrót mych strzeże,
dostępu nie ma tu Bóg inny.
Sądź przeto, bracie, czym jest winny — ?
Dzisiaj nic nie wiem, nie pamiętam.
Wszystko na dzisiaj we mnie zmarło
i łzy.... ściskają....

BRONIKOWSKI
(odchodzi)
LELEWEL

Bądź zdrów. —

(słucha podedrzwiami pokoiku ojca)
(wraca do stolika)
(usiada)
(bierze monetę i szkło zwiększające)

Bolesław, — ale który — ?
Napis, — i rycerz na koniku, —
z mieczem i tarczą, — gwiazda z boku.
Wykopalisko. — Przerysuję.
Z rysunku łatwiej wymiarkuję. —

(rysuje)

Cięży głowa.
Niejasno widzę. — Kształt się gubi.

(przestaje rysować)
HERMES
(idzie w kierunku pokoiku bocznego)