Strona:PL Stanisław Wyspiański-Boleslaw Śmiały 49.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

CVII.

Kto nas tu zagnał?! jakeśmy się wspięli?!
po tych krzesanych ścianach w takie turnie!
Czarci nas nieśli, czy w skrzydłach anieli,
aż gęstwą przesłonili świat pochmurnie,
nas porzuciwszy w potoków topieli,
które się przez nas w przepaść lały górnie.
— Co raz już — pierzchły z pod mych stóp opary,
deszcz cichł, — a oni wciąż milczące mary.


CVIII.

Szedł zmierzch, zapadła nas Noc w tym pół-szczycie
wiszących, — coraz się widzę samotny, —
a oni dla mnie ścielą się w błękicie,
jak widma: padół pod nimi zawrotny,
nieruchomi, jak głazy, jakby w nich już życie....
— Czar! — może jaki nas spętał sromotny:
czuję już, że i mój koń wrasta w ziemię
i że mi senność klei oczy — gnie mię.


CIX.

Przecież się zrywam, potrząsam i żywo
dobyć mieczyska, zamierzony ręką,
tej chwili w łęku zastygłe ogniwo
czuję, przyłbica spada na twarz szczęką
żelazną, — żem więziony niemocą straszliwą,
jak głaz, — a tem okrutną męką,
że tak w pół-ruchu, miecz poły-wyjęty,
chwycony w kleszcze i w larwę zaklęty.