Strona:PL Stanisław Wyspiański-Boleslaw Śmiały 27.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

L.

I dalej i dalej przeganiam za krańce
ogrodzia, powiśla, podgórza;
przemijam, przelatam, zjawiska, błyskańce,
z pod ziemi jak tłum się wynurza:
to widma drzew nagłe, jak biorą się w tańce
za ręce gałęzie, jak krąg się wydłuża....
Minęły, już giną, już pola, już zbladły,
już nikną, już lasy, już rzedną, przepadły.


LI.

Czyjś głos, — ktoś mię woła, — czy Echo, czy złuda,
czy serce się we mnie zarywa....
Czyjś głos, — ktoś mię woła, — z mojego ktoś luda,
bo moim się hasłem odzywa....
Czy jaka podwoda, — czy pogoń, — czy cuda...
cóż serce się moje zarywa — — ?
Czyjś głos, — czyjś znajomy, — głos syna, głos syna...
Syn za mną! w pogoni! przyzywa, zaklina:


LII.

»Ach ojciec, mój ojciec, słuchajcie, postójcie,
cóżeście nas tak porzucili;
my strasznie spłakani, o stary zmiłujcie, —
z okieńców za wami patrzyli.
Ach ojciec, ja naraz okrutnie zrozumiał:
wyście się nas wyrzekali!
Ach ojciec, mój ojciec, słuchajcie, darujcie,
ja z wami, chcę z wami, tej chwili«.
I wołał a tentent wołanie zatłumiał,
aż moi mnie konia wstrzymali.