Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 230.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się o rzeczy małe, i serdak dla przyjemności przyjaciela włożyłbym nawet w upał; tym razem napięcie woli, którem pokonałem strach, jest tak silne iż przechodzi w upór na wszystkich punktach. Odpowiadam też ostro:

— Dziękuję! nie potrzebuję!
— Ależ włóżcie! — mówi już z niecierpliwością dowódca.
— Mówiłem już panu, że nie włożę!
— Podajcie panu serdak! — woła nasrożony przyjaciel na przewodnika.
Ten wyciąga z dołu rękę z serdakiem i mówi:
— Włóżcie, panie!
— Idźcie do stu tysięcy dyabłów! Nikt was o to nie prosi! — odpowiadam z gniewem. Przed oczyma memi przesuwa się blada twarz i spocone czoło wystraszonego Monachijczyka, — zaciskam zęby i zaczynam wstępować, w milczeniu, w górę.
Myślę przytem: — „Serdakiem mnie będą częstowali! Przecież ja tu za siebie odpowiedam! Oni za mnie nie polecą w przepaść; nie będą za mnie nóg stawiali, ani rozbijali sobie łbów o granitowe skały!
W ogólności, uwagi jakieś w takich razach, nauki dawane przez przewodników, a najbardziej wszelkie ustawianie nóg przez kogoś są najkrótszą i najłatwiejszą drogą do dna przepaści. Tylko zupełna wiara