Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 223.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wości organizmu. Jakoż, kiedy nakoniec spoceni wydostaliśmy się na siodło przełęczy, opanowała nas rzeźwość i wesołość: — to przejście męczące starczyło za odpoczynek — podbudzenie nerwowe wynagradzało wyczerpanie mięśni.

na koprową.
Siedzieliśmy więc na wielkim grzbiecie przełęczy.
Pod nami niezbyt gwałtowna z razu pochyłość urywała się nagle ponad dnem; doliny, w którem leżał staw szmaragdowy, obramowany białemi gruzami, a tuż nad nim gwałtownie piętrzyła się w niebo ogromna ściana, od dołu chropowata od zsypanych okruchów granitowych, na których bielały kawały śniegu. Wyżej stożyły się ściany pionowe, porozpadane, potargane, porozrywane szczelinami i wąskiemi pasemkami zielonych upłazków. W górze, na niebie sterczały ze ściany dwa potężne szczyty, rozdzielone rozdołem, jak garby potwornego wielbłąda.
Na lewo, wiły się mgły wielkie, świecące w słońcu, zakrywając sobą