Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 216.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

buje sił, aż znowu się skrzepi i znowu uczuje że świat jest piękny i wesoły.
Sabała pomimo ośmdziesięciu siedmiu lat swoich, jest młodym, żywym i rzeźkim. Różni się też tem od swoich rówieśników, dziadów siedzących po chałupach, piecuchów i brudasów, którzy zdają się „za wodę płacić,“ tak są pokryci brudem. Sabała pogardza takimi, natomiast bardzo rad widzi dzielną młodzież, która się wykrada z flintą w góry.
Taki, jakim dziś jest Sabała, jest on dziełem sztuki, nie przestając być żywym człowiekiem.
Jest on najpiękniejszym typem dawnego górala, jego opowiadania rzeczywistą epopeją górskiego ludu, krystalizującą w sobie wszystkie jego czucia i myśli w sposób niezwykły.
Na tym przełomie do nowych form życia, jego opowiadania są, jak łuna świecąca nad dogasającem ogniskiem, jak ostatni promień wspaniałego słońca, które się obziera po świecie świetnemi blaskami, nim zgaśnie na zawsze.

∗                              ∗

Dzień był już zupełny, kiedyśmy zwinęli obóz i ruszyli w drogę.
Za ścianą Hrubego Wirchu, — roztaczała się jasność śpiesznie wschodzącego słońca. Nikłe, przeźroczyste niebo rozpinało się ponad fioletowemi piramidami gór, stojących w tem chłodnem powietrzu, jak olbrzymie bryły lodu, nasiąkłe cieniami nocy.
Schodziliśmy w las, zostawiając za sobą, przed pustym szałasem, gasnące ognisko, z którego ulatywały błękitne smużki dymu. Ogień, przy którym się przespało, przegwarzyło lub przemyślało noc całą, zdaje się być istotą żywą, czującą; odchodząc go, odwraca się człowiek, by spojrzeć jeszcze raz, jak na jednego z towarzyszy, którego się z musu opuszcza...
Szron topniał na liściach szczawiu, wśród których zstępowaliśmy w dół, między potężne pnie smereków halnych.
Pod nogami chlupała woda zpod gęstwy paproci, ogromnych zwojów gencyany mżącej się liliowemi kiściami kwiatów, wielkich gron ciemnego tojadu, czerwonych ogonów szczawiu, białych gwiazd rumianków, świecących żółtemi ognikami jaskrów i cykoryi, i zbitych kęp strzępiastego szywaru, nad któremi wznosiły się wysmukłe łodygi jakichś wielkich roślin, trzymające baldachimy jasno-różowych kwiatów.