Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 200.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zył tam cosi z pięćdziesiąt lat. Mieskał po lasach, po kolibach, kradł barany, jarzec co kany naseł i znosił to na zimę. W orawskik górak jest tamok taka turnia — Kuhnia, miał w niej takom dziurę, do słonka. Hej! toz to naniósł tam wągli, bo ognia nie śmiał palić, a kłosków jarcowych i pięć cy ośm baranów, porzezał i to mieso zakopał. I ten jarzec uwarzył, potem susył, zaś jak mu trza było, to utarł na takiej skrzyzalce, a stuckę baraniny w to włozył, i tak sie bez zimę zywił — hej!
Zaś te skórki z baranków jedne se upościelał, drugiemi sie okrył, — to juz miał godnie sypiać, a i ciepło — hej!
Juźci, kielo razy łapali go Orawcy! Raz co nie było: dopadli go przy frajerce leśnicy Pietras i pięćdziesięci chłopów. On chycił nóz i byłby te dziewkę, co przy nim była, zabił, bo on zara wiedział co ona go zdradziła, ale ta sie pod łózko stulała — hej!
I dobrze niebardzo: ci chłopi zerdkami bez powałę, bez okna go kłóli, pas na nim potargali, zaś ten Pietras miał takom spadę w kiju, hej! na trzy kanty do kłócia, i rzece:
— Zaraz ja cie tu dostanę! — Ino bezedźwirz sie posunął, Myśliwiec zaciął ciupagom, wnet mu nos całkiem odwalił, co ino na skórce wisiał, a krew ś niego chlupała. Juźci ci chłopi z drągami pod oknem stali, a Myśliwiec prasnął bez okno guńkę takom carnom, ci myśleli co to on, a on tymcasem hipnął po tyk drągak i hybaj! Uciok!
Ale, przecie raz pojmali go i w zamku orawskim zamknęli. No, dobrze: gacie miał i portki nowe, juźci pokrajał to na pasy i spuścił sie ku wodzie z towarzysem. Ale tyk portek do dołu nie starcyło, to juz se cuhe rozpostarł, a na niej, jak na skrzydłak, na wodę upad, i teloś go widział!
Zaś kiej w Kubinie siedział, siedzieli ś nim zbójnicy — hej! — zbójnicy siedzieli, juźci był Harnaś i rzece Myśliwcowi: — Zratuj ty nas z telo, a bedem ci wdzięcny tylo co do trzeciego pokolenia bedzies bogaty.“ — No i dobrze: siedział ś nimi Cygan, i pozwali go do miasta świnie, przepytujem, sprawić, i Myśliwiec kazał mu dwa noze kupić wąskie i oliwy, coby kratę mógł ozpiłować. Juźci Cygan noze kupił i oliwy u Zyda uprosił; toz to potem Myśliwiec wywiódł ik tym sposobem co jednego wziął na sobie i seł taki wysoki — hej! A straz myślała co duk, i nie śmiała zacepić — uciekli syćka. Ino jednego hajducy złapali, to on juz za syćkik kije musiał brać. Bo wtedy kto siedział w areście, to po sto kijów na raz, a pięć dwadzieści na kwartał bili. A ten kaśtelan co ik kciał bić, telo sie