Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Od strony północnej sterczy jak kieł potworny z pokrytej lasem szczęki, szczyt ostry i stromy; za nim widnieją inne, również niedostępne i zębate turnie.
Słońce zniżało się ku zachodowi, zapadało za góry, wywabiając z doliny blaski i światła. Mroczyło się. Ciemniały lasy, szarzały zielone polany, białawy opar gęstniał w dolinie. Na zachodzie promieniała ogromna, pomarańczowo-czerwona łuna, powoli blednąc, schodząc z wyższych przestrzeni nieba i gasnąc. Niebo coraz ciemniało. Na północy, jak okiem sięgnąć, czarne puszcze pokrywały zataczające się wielkimi falami wzgórza; wśród nich szeroka wstęga Kirej wody, wiła się, kradnąc resztki wieczornej zorzy i unosząc je w mroki lasów.


kończysta.

Na wschodzie, z za ciemnej piramidy, wstawał księżyc, jeszcze niski i ukryty, przedzierał się długiemi smugami światła; które drżało w oparze chłodnym i majaczyło po szarych złomach turnic.