Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 118.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pazdury obsuwają, drze pasy aż się na biodrach uczepią, — toż to wtedy nie puści, choćby się koń jako szarpał. Zaś potem praśnie go na ziemię, i najpierw mu mostek rozerwie, i krew, wątrobę a płuca zje najpierw.
Jeszcze straszniejszym jest ryś, przed którym ustrzedz się trudno, jak przed widmem.
Małe, ale zajadłe i krwiożercze zwierzę, zjawiające się cicho, jak cień, i szybkie jak błyskawica, w mgnieniu oka nadusi tyle owiec, jak gdyby przygotowywało żer dla całego rysiów stada. Ożłopie się krwią, nałyka się żarłocznie, porwie co może unieść i znika, jak wiatr, bez śladu. Wlatuje on jak ptak na wierzchołki drzew i na najstromsze skały, a rzuca się bez namysłu w przepaście, jak gdyby u swoich miękkich łap miał skrzydła.
„Ryś to jest nad wilkami, jako oficer przy wojsku — on im przewodzi.“ Dziś wilków tu niema, ale niedawno jeszcze, kiedy było mniej ludzi a więcej owiec pasło się w halach, wilki rzeczywiście dusiły je, lub szły za rysiem i żywiły się resztkami jego uczt zbrodniczych i krwawych.

ryś.
Troje małych juhasiąt, dwaj chłopcy i dziewczyna, zostało samych na hali pod Ornakiem. W nocy przyszedł wilk i zabił cielę; na rano wyganiając statek, naszli koście na perci, a pod wykrotem pół cielęcia; krowy się zestrachały, i poczęły ryczeć. Koło czwartej po południu Jaś Fedro, pasący owce, widział, że z dołu idzie cosik, pies nie pies. I był taki chromy baran, to go dopadło i zabiło a potem do tych zdrowych się wzięło. Owce otoczyły Fedrę, że bieda było poruszyć się, cisnęły się, o kęs chłopaka nie stratowały, on kijem wywijał, krzyczał, ale wilk nie bał się, tylko zabijał owce, i zabił pięć, a potem poszedł. Fedro z małem dziewczęciem pognali owce do szałasu, dwie zabite zaciągnęli a trzy ostały