Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 089.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raźliwym i przeciągłym — a potem między szczerbatemi turniami rozległ się śpiew równie wrzaskliwy i dziki. Zpod błękitnych obszarów dolatywały niewyraźne słowa:

Zebyk se miała, kłucyki odednia,
Zamykałak by se nocke od połednia,

i znowu ten wściekły wrzask, który rozpoczyna się niskim tonem i nagle wybucha jakimś szalonym piskiem, w którym czuć jakby niecierpliwość wabiącej się samicy.

..... jesce noc,
Jesces mnie nie odchodź!

leciało w powietrzu z nad przepaści.
Granią szła dziewczyna, ledwo dostrzegalna między zębatemi skałami, — szła samym brzegiem turni nawisłych ponad urwiskiem. Stanęła, i na tle obłoku widać było jej sylwetkę niewiększą od komara.
W żlebie, ponad śniegiem, zaczęły się sypać kamienie, dźwięcznie uderzając o skalne rumowisko i z za krawędzi granitu wysypały się owce. Szły przyczepione do skały, zeskakiwały na śnieg, jedna za drugą szeregiem, ostrożnie przechodziły na drugą stronę żlebu i ukazały się gdzieś wyżej na ledwie wystających gzemsach upłazków zielonych. Potem widać było juhasa, jak rąbał ciupagą stupaje, w śliskiej skorupie śniegu; miotał się gwałtownie i śpiesznie, w końcu zniknął jak widmo razem ze swojem białem stadem.
Siedzieliśmy na giętkiem posłaniu mchów, oparci o białe granitowe poręcze, słuchaliśmy dzikiego romansu, i patrzyliśmy na pasterską sielankę — surową i twardą, bez motyli, kwiatków i szemrzących strumyków.
Przepyszna sala teatralna, w której zamiast brudnego plafonu rozpina się błękit nieba; słońce jest świecznikiem, a dekoracye mają po kilka tysięcy stóp wysokości — siedzieliśmy w pierwszych jej rzędach i słuchaliśmy wielkiej muzyki natury, — piliśmy ze źródła to, z czego się składa każda sztuka, bez względu na jej środki: ze źródła rzeczywistego życia.
Dziewczyna śpiewająca nad przepaściami i juhas, który szedł prosto w te przepaście, rozchodzili się ze schadzki, ona na swoje halę, on śpieszył, by zdążyć z owcami „na śród wiecerz słonka“ na szałas, do dojenia.
Jakąż jest siła namiętności tych ludzi, jeżeli jej nie zmoże darcie się z trudem na takie wyżyny, w taką dal, w zimną i ponurą pustynię, w twardy i niedostępny świat ruin granitowych, — tam, gdzie chyba jeden