Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 086.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i limby. Jakiś mrok granatowy zasypywał to miejsce, chaotyczne, ciche, tajemnicze, które zdawało się być nigdy nietkniętem ludzką stopą, które nawet czarny las zdawał się omijać, obchodząc je i piętrząc je z jednej strony w górę, z drugiej zapadając w jakąś ciemność zagadkową i złudną.

zdechłe miejsce.
W miejscu tem mieszkał zaczajony, cichy mrok wieczoru i rozpościerał wśród dnia białego swoję tajemniczą zasłonę i swój spokój senny, marzycielski, mącony złemi przeczuciami.
Miękkie mchy tłumiły odgłos kroków, a sprężyste ich posłanie prostowało się za niemi i zacierało wszelki ślad naszego przejścia. Niemą ciszę, głuchą i martwą, zrzadka przerywał tylko, ledwo dosłyszalny szelest spadających szyszek lub gałązek.
Chwytając się giętkich gałęzi kosodrzewiny, drapiąc się i spadając po ścianach skał omszonych, przeskakując ciemne między niemi szpary, darliśmy się z trudem w górę. Na zwietrzałem, przez wieki działania wody