Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ci ludzie dólscy, w tej lub innej formie, przynoszą tu jednak mnóstwo dobrego, ludzkiego, społecznego pierwiastku.
Dzięki im, istnieje tu szkoła snycerska, szkoła koronkarska, kasa zaliczkowa, gospoda i czytelnia ludowa, stypendya i fundusze na utrzymanie biednych uczniów — nie licząc mnóstwa bezpośrednich, z ręki do ręki, dobrych uczynków, które łatają biedy i nędze góralskiego ludu.
Prof. Chałubiński, Modrzejewska, prof. Baranowski, pp. Dembowscy, Towarzystwo tatrzańskie i wielu innych, — oni to zrobili z tej pustyni, odciętej od świata, ognisko cywilizacyjne i dobroczynne.
Jeżeli skutki ich starań nie zawsze były pomyślne, przyczyną tego jest tylko brak ludzi w miejscowym żywiole, którzyby utrzymali i rozwijali umiejętnie i sumiennie, świeżo zaszczepione urządzenia i zakłady.
Pod wpływem tego elementu bardziej uspołecznionego, miękną obyczaje górali, — przyczynia się też do tego niepomału, zapewne, i obecność, kilku zgrabnych żandarmów, którym kapelusz z koguciemi piórami, czysty szynel i białe rękawiczki nie przeszkadzają mieć w kieszeni kajdanków.
Nietylko ludzie, natura tatrzańska nie przestając być sobą, staje się przystępniejszą, nie tak wrogą i niegościnną.
Wśród zupełnej pustyni, zawalonej okruchami gór, gdzie czarne krzaki kosodrzewiny wyginają swoje karłowate konary, gdzie świerk już nie śmie rosnąć, podróżny zaskoczony burzą znajduje dach, ognisko i przytułek. Schodząc zrębami ścian granitowych, jeżeli masz gdzie nogę postawić, to dlatego, że tu jakiś delegat Towarzystwa tatrzańskiego wyżłobił ten gzemsik ledwo dostrzegalny, jak ślad małego robaka na gliniastem urwisku; gdzieindziej znowu, wisząc w powietrzu nad przepaścią, dziękuj temuż Towarzystwu tatrzańskiemu za parę klamer żelaznych, wbitych w gładką ścianę, za które możesz się uczepić. Jeżeli z labiryntu dróg błędnych, wśród lasów zawalonych głazami, podciekłych strumieniami, wyprowadzą cię czerwone znaki na korze świerków, na występach skalnych, to wiedz, że tędy przechodził p. Walery Eliasz i jak wróżka z bajki stawiał drogowskazy dla zbłąkanych dzieci.


∗                              ∗

Nad brzegiem, morza, całemi dniami leży się w piasku, słucha się jednostajnego szumu fal, staczających się na wybrzeże, i wpatruje się bez przerwy w błękitną wodę i błękine niebo, stapiające się gdzieś u horyzontu. Widać tu świat cały, otwarty, bez zasłon, aż do tych krańców, do