Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 061.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszędzie ślady pracy tych maniaków. Jak bobry wznoszą one tamy, jakieś dziwne budynki, stawiają młyny i tartaki, rozkopują łożyska wód i wywabiają je z koryta na małe łączki i mielizny.

Wyobraźnia ich zamienia najmniejszy spadek wody w wielkie, wodospady; lada kamień przydrożny w turnicę, na którą każą się po setki razy wprowadzać.

W towarzystwie małych góralików nabierają odwagi, ochoty do ponoszenia trudów, uczą się przedsiębierczości, wytrzymałości, zręczności, trochę dziczeją, z czem im bardzo do twarzy.
Oswajają się z groźnemi głosami wód górskich, burz halnych, z wielkim rykiem grzmotów, rozbijających się długiemi echami po skalnych obszarach.
Wspaniałe kwiaty górskie, te festony gencyany, grona złotogłowiu, ogromne łodygi i baldachiny wielkich roślin, przepyszny oset górski inkrustowany w zielonej darni, czerwone kity mieczyków, liliowe dywany dzwonków; te drzewa pnące się po skałach, dziwacznie wygięte ramiona buków, wielkie płaszcze świerkowych igieł, jasne liście jaworu; te głazy nakryte bogatemi kobiercami mchów kolorowych — wszystko to napełnia życie dziecka jakimś zdrowym czarem i urokiem. Wracają one ztąd z muskułami silnemi, zdrowemi płucami, czerstwe i mężne, ze wspomnieniami obrazów i zdarzeń, które długo trzymają się pamięci.