Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 251.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łatanie było już tak gwałtowne, że wszystko w nim trzeszczeć i załamywać się zdawało.
Siedział bezradny i żarł oczyma ciemność.
Przerażony był swoim stanem. Czyżby go gorączka opadła, malarya mu krew psuła, mózg przestał normalnie działać?
Siły go opadały, zwątpienie, lęk, niepewność przytłaczały mu duszę jakimś bezmiernym ciężarem, czuł się coraz słabszy, miękł, jak wosk na coraz gorętszym płomieniu wybuchającej litości, wspomnień chwil najpiękniejszych, jakie z Łusią przeżył i czuł, jak się wprost roztkliwiać poczyna.
Łusia oddychała coraz szybciej, przewracała się w niespokojnych snach — pewno jasnowidząca jej dusza już coś przeczuwała. — Bielecki zadrżał.
Wyprężył się, obejrzał dokoła, jakby skądś ratunku szukał — tak! ratunku, bo czuł, że chwilę jeszcze, a padnie do nóg Łusi, będzie je całował, będzie się kajał w pokorze, wstydzie i skrusze, że chodź na chwilę mogła się w nim zagnieździć zbrodnicza myśl, by ją, tę Łusię, która go tak kochała, która z taką ufnością mu się powierzyła, podstępnie z świata zgładzić, i to w podróży, na którą się, jak dziecko, cieszyła. Otrząsnął się nagle.
A! to wspaniale! — zachichotał szyderczo — duszyczka mi się rozmazgajać poczyna. — Bą-