Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 246.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jeszcze dwie, trzy minuty, a będziemy na miejscu. Aha! tu w pobliżu — zaraz obok placu św. Marka... O! już...
Gondola przystanęła.
I wreszcie znalazł się wolny pokój na pierwszem piętrze za niemożliwie wysoką cenę, ale już Bielecki się nie namyślał — i jemu samemu podczas tej nocnej jazdy po ciemnych, pustych prawie kanałach było jakoś nieswojo.
Wjechali liftem na pierwsze piętro, kelner otworzył im drzwi numeru, wsunął pakunki, skłonił się głęboko, bo czuł w dłoni papierek pięciolirowy — zostali sami.
I w tej samej chwili Łusia rzuciła się na łóżko w kapeluszu i ubraniu, tak, jak z gondoli wysiadła i na cały głos się rozpłakała.
Bielecki siedział obok niej i trzymał ją za ręce.
Sam był ciężko zdenerwowany i podrażniony, ale hamował się.
— Płacz, biedactwo — mówił cicho — głos jego rozegrał się na najdelikatniejszych strunach — zaraz przyjdziesz do siebie... Jeszcześ nieprzyzwyczajona do podróży — to twoja pierwsza podróż — ja to znam doskonale — nawet mnie samemu to się zdarzało, gdym do jakiegoś kraju, całkiem obcego, pierwszy raz zajeżdżał... Ale przecież jestem przy tobie — ludzi znam, język znam, tu bywałej już nie-