Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 237.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gentnym, niezwykle bystrym, ale twoja piękna, brunatna skóra więcej warta, niż twój mózg... Gdybyś ty teraz mógł moje myśli odgadnąć, pewniebyś niepomiernie był zdumiony... Tobie się zdaje, żeś mnie opanował, że teraz już jestem biernem narzędziem w twoich rękach — ha, ha... Jeżeli tam jakąś budę podpalę, to nie dlatego, bym twoje życzenie spełniała. Pozatem, że ci daję rozkosz, a może stokrotnie większą od ciebie biorę, jednym palcem nie ruszyłabym dla ciebie... Nie, braciszku, zrobię to, bo tem cię z sobą zwiążę. Nic tak ludzi nie sprzęga, jak zbrodnia... Jaka bestya zapamiętała i zaślepiona w swej megalomanii! Nawet na chwilę nie przypuszcza, że niezadługo stanie się narzędziem w moim ręku, ani mu przez głowę nie przejdzie, że jest dla mnie przydrożną stacyą, na której się posilę, wzmocnię, wszystko z niej zabiorę, a potem bądź zdrów, holenderski śledziu...
Miała serdeczną ochotę na cały głos się rozśmiać. Widziała go w ciemnym zmroku, tego Napoleonika czynu, jak ciężko rozważał, plany układał w najdrobniejszych szczegółach, wszystkie możliwości rozglądał, z najniklejszym włoskiem się liczył, któryby go mógł zdradzić. Aby się upewnić, przypuszczał nawet niebezpieczeństwa, które już zgoła były nieprawdopodobne, a nie pomyślał o tem, że to wszystko