Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 232.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Moje oczy? Nie warto — posłuchaj zato uważnie, co ci powiem, a w każdem słowie moje ślepie zobaczysz... Otóż słuchaj, co mi na tem zależy. Nasamprzód idealny powód: ciekaw jestem, czy Borsuk, któremu się całą dwuletnią pracę zniszczy, będzie miał siłę na nowo rozpocząć... Dalej: czy Borsuk na tyle jest mocnym artystą, że machnie ręką i powie sobie: lepsze rzeczy zrobię! to tam nic nie warte... Leonardo da Vinci — słyszałaś, czytałaś pewno o tem — patrzał spokojnie, jak mu niszczono, w kawałki rozwalano jego pomnik, nad którym siedem lat pracował, i jeszcze jedno: jak będzie wyglądał Borsuk, który od kilku lat się zagładza, gdy nagle stanie się posiadaczem dwudziestupięciu tysięcy rubli! A teraz dajmy Borsukowi spokój, mnie twoja psychologia więcej obchodzi, aniżeli to, co Borsuk zrobi. — O! widzisz, teraz zapalimy świecę, byśmy nawzajem nasze oczy widzieli.
Zapalił świecę i świeżego papierosa.
Długo patrzyli na siebie.
— Piękne masz piersi, i oczy twoje rozlane, i biodra, jakby z kości słoniowej utoczone...
Zaciągnął się papierosem i patrzył obojętnie w sufit.
— Mówmy uczciwie — największą cnotą tak zwanych łotrów, to uczciwość.
Zerknął ku niej filuternie.