Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 209.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sprzyja«, że barka moja może wypłynąć, a raczej, powinna czemprędzej z pięknej pogody skorzystać... ha, ha... zdumiewająca ta Karska...
Aha! pytasz, czem twój nagły, wysoce nietaktowny atak upozorowałem: No, w oczy ci tego powiedzieć nie mogę, bo jutro miałoby całe miasto niesłychaną sensacyę — pomyśl, w każdem piśmie artykulik pod tytułem: »Kto jest autorem nagrodzonych dramatów!?«
Przyznam ci się, że włosy mi się na głowie jeżą na myśl, żeby moja osoba miała takiej sensacyi dostarczyć... więc na razie mogę tylko sobie samemu uprzytomnić to, czem twój nieszczęsny nietakt załagodziłem...
Zresztą, cóż w tem tak złego? Byłaś szczęśliwą, wszystkich oczy na ciebie się zwracały, kobiety ci zazdrościły, słońce mego tryumfu rozelśniło się gorącą aureolą wokół twej kruczej główki. — To wszystko cię rozmarzyło, upoiło, a tu nagle przypomniał ci się dawny twój kochanek... No! no! poczekaj, swoją drogą jesteś wspaniała w tym kataklizmie oburzenia i wściekłości — i jemu to krzyczałaś to »requiescat«, zamiast bolesne »na pohybel«.
Uspokój się tylko: ja wiem, że nikt cię przedemną nie tknął — dość pracy mnie to kosztowało, i nie twierdziłbym, by była zbyt