Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 202.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

»Non, car il faudra chanter
Requiescat in pace«.

Zerwała się, schwyciła kieliszek, nie wiedziała, czy jej ktoś nalewa, czy sama nalała, i na cały głos wrzasnęła:
— Górski requiescat in pace!
Wszyscy nagle zamilkli.
Jakby zimny, trzeźwiący wicher przeleciał przez salę.
W krzyku Łusi tkwiła jakaś dzika, tragiczna moc, która nawet najwięcej pijanych na chwilę oprzytomniła.
— Co? co? Jaki Górski? co za Górski? — szeptał Grajecki Zieleniakowi do ucha.
Łusia zdawała się być przerażoną tem nagłem milczeniem, rozejrzała się wpół obłędnie dokoła — cóż to? nikt nie słyszał?
Więc co głosu jej starczyło, krzyknęła raz jeszcze:
— Górski! Górski — in pace!
Bielecki stał, jak skamieniały. Wszystka krew zbiegła mu do serca, nogi się pod nim uginały, zimny pot wystąpił mu na czoło — czuł, że mu cała twarz się z kurczem wykrzywia — chwilę obejrzał się bezradny, czuł tylko, że go obmacują złe ślepia Kotowicza.
Kotowicz znał Górskiego — zadrżał cały, spojrzenia ich skrzyżowały się, i w tej samej chwili miał się na oślep rzucić w jakiś zator,