Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wampir! pomyślała Łusia i zdjął ją lęk śmiertelny. Obejrzała się, ale Bieleckiego już przy niej nie było. Wszystko przed jej oczyma zdawało się pogrążać w mgle — widziała tylko jakiś jaskrawy, błękitny głos:

»Est-ce que vous allez pleurer
Monsieur le curé?«

A teraz ujrzała całe spektrum głosów, gdyby tysięcznobarwną tęczę:

»Non, car il faudra chanter:

Requiescat in pace!«

Zasłuchała się w sobie...
Kiedy ona tę piosenkę widziała, czy słyszała... Z ciężkim trudem grzebała w pamięci...
Naokoło słyszała gwar, śmiechy, ktoś się na nią potoczył, ktoś trzymał ją za ręce, ale ją to nic nie obchodziło... Kiedyż ona już to »Requiescat in pace« słyszała?
Aha! Teraz już wiedziała — onej nocy, kiedy tę tajemniczą stypę wyprawiano — nikt z nich nie wiedział komu śpiewają to requiescat — on jeden!
Przed jej oczyma stanął Górski — cała ta straszna noc, — Bielecki — ten tryumfujący, przez tę tam wywłokę poorany Bielecki — ha, ha, ha...
Rozśmiała się na cały głos, ale śmiech jej głuchł w pijanym gwarze, krzyku i śpiewach: