Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 197.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przez mgłę. Głaskała tylko machinalnie rękę Karskiej, która na jej kolanach spoczywała.
Przesuwała rękę swoją po smukłej ręce Karskiej — przymknęła oczy...
Ni stąd, ni zowąd zaczęły się cisnąć do jej mózgu przykre, niemiłe wspomnienia.
Jakieś myśli, ciemne i zawiłe, wydobywały się z ciężkim trudem na wierzch; jakieś niezrozumiałe związki kojarzyły się pomiędzy tą ręką, którą głaskała — a — a... co to wtedy było?
Łusia nagle otrzeźwiała.
Jak w oślepiającej swą przeraźliwą rzeczywistością wizyi stanęła jej ta noc przed oczyma, kiedy w niepamiętnej, obłąkanej rozkoszy oddała się Henrykowi. Słońce rychłego wschodu potokiem różowego światła zalało pokój. Wyciągnął ramiona — a nagle ujrzała w czerwonem świetle jeszcze czerwieńsze, najwyraźniejsze znaki paznokci, które się głęboko w ciało były zaorały.
Jak zahypnotyzowana patrzyła uporczywie w długą, wązką rękę Karskiej, na te długie ostre palce, które się kurczyły i wyprężały, jak u kota.
Czem on się tłumaczył, gdy go z lękiem i przerażeniem pytała, skąd się te znaki wzięły?
Ciemniało jej w oczach, miała ochotę schwycić rękę Karskiej — nie! całe ramię, wyrwać je