Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 190.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak na człowieka, który się uchlał i z którym nie warto gadać...
— Zdałaby się przekąska — szepnął Bieleckiemu na ucho — zdaje się, że oni wszyscy na czczo, za szybko się popiją.
— Już o tem pomyślałem — za chwilę, wszystko będzie — o! patrz!
Na olbrzymiej tacy wnosił właśnie kelner wspaniałe przekąski, spiętrzone w górę na kształt kunsztownej piramidy, a za nim picolo z flaszkami najrozmaitszych wódek. Zaledwie na dwóch stołach to wszystko się pomieściło.
Cesia klaskała w ręce.
— A to ci bal! a to ci heca!
Nigdy jeszcze nie widziano Bieleckiego, tak uprzejmym, tak wylanie serdecznym, tak wytwornie grzecznym.
Łusia siedziała obok Karskiej, szczęśliwa, rozmarzona; nie mogła oczu od niego oderwać. Wydał się jej całkiem nowym człowiekiem: biła od niego taka siła i moc, i taka wytworna pańskość, która i onieśmielała i gwałtem przyciągała, i taka wyższość nad nimi wszystkimi — serce jej zabiło gorącą miłością — wstyd ją dławił, że mogła, że... nie! nie! Przecież nigdy w niego nie wątpiła — On miał prawo to robić, co robił — tak! dla niego to tylko deska rozpędowa... Jak ona