Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żył się, i odwołał do opinii publicznej — Ach! był to bal! Nigdy jeszcze opinia publiczna nie wywracała tak rozkosznych koziołków, jak wtedy pod ciężką pięścią, wcale nie rozjuszonego, przeciwnie: wesoło usposobionego oficera, i nigdy jeszcze nie widział tak sromotnie spuchniętej gęby, mistrzowsko obrabianej przez wroga opinii publicznej...
Bielecki był w niezwykle dobrym humorze, obrzucił Łucyę krytycznym wzrokiem.
— Bluzka i sukienka zgrabna, ale już znoszona — trzeba nową kupić — mam teraz pieniądze...
— A ten — ten weksel?
— Wykupiłem — nie lękaj się, teraz możemy sobie na wszystko pozwolić. — Wpadał w coraz lepszy humor, czuł się swobodnym i wesołym, jak rozbrykany źrebak na łące, a dusza śmiała mu się ku jasno rozświeconym widnokręgom przyszłości.
Całą piersią oddychał. Nie potrzebował myśleć już wstecz, ani się zastanawiać nad tem, czy deska rozpędowa była jego, czy nie — a skokiem, na razie zbytecznym, było by głowę sobie zaprzątać.
— Już jestem gotowa — Łusia nakładała welonkę na kapelusz.
Wyszli na ulicę.