Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 157.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kupić — i to czemprędzej — za miesiąc mógłbym się dostać do niezbyt wygodnej ubikacyi.
Wprawdzie jest tam okno, ale zakratowane, widok musi być z niego wspaniały, ale tak wysoko ulokowane, że trzebaby się porządnie za łeb w górę podciągnąć, by módz przez nie spojrzeć...
Ho, ho! gdybyś taką ubikacyę znała, radowałabyś się razem z moją babcią, że ją zamieszkuję, ale jakoś Bóg mnie wziął pod swoją opiekę... Zresztą z przerażenia, jakie w twoich »Jezus i Marya« tkwiło, gdym ci się, chcąc nie chcąc, spowiadał, wymiarkowałem, że dobrze rozumiesz nasz zaobopólny interes, to znaczy: że i tobie nie byłoby miło na łasce boskiej pozostać.
Ulica cię wtedy czeka — ulica! Tego nie rozumiesz? Na ulicę patrzyłaś z okien kawiarni — zajmuje cię nawet przypatrywać się z okien tego, bądź co bądź milusiego mieszkanka, jak poza naszemi oknami przechadza się tam i powrotem, o głodzie i chłodzie chmara pocieszycielek, czychających na jakiegoś zbłąkanego wędrownika, zgłodniałego tułacza — ale samej się znaleźć na ulicy, to mniej przyjemnie.
Czuła się upokorzoną i pokonaną.
— Zresztą, jak chcesz, mówił zimno i obojętnie i ziewnął — mogę dziś jeszcze napisać list do komitetu konkursowego, oświadczyć, że Bielecki, to pseudonim niedawno zmarłego Gór-