Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czegoby się jej chciał przypodobać, a potem, że jest mu potrzebną, więc musi ją ujarzmić, dostać w swoje panowanie. Nie wiedział na razie, w czemby mu mogła być pomocną, w każdym razie musiał ją ubiedz.
Znał ją już, jak siebie samego. Poza jej pragnieniem poznania go, tkwiła jeszcze inna myśl, widział już te słodkie rączki Dalily, sięgające po ten włosek, w którym cała jego moc tkwiła.
Tą konkluzyą był wysoce zadowolony. Właściwie nie potrzebowałem tych bredni Górskiego, by wstąpić do Parnasu. Człowiek tak przenikliwy, jak ja, z taką znajomością duszy ludzkiej może przy pewnej rutynie stać się czemś innym, jak przepisywaczem bredni wiecznie gorączkującego suchotnika.
Uczuł nieskończoną pogardę dla tych dwóch dramatów, które pod swojem nazwiskiem przed trzema miesiącami wysłał na konkurs.
Pomyśleć tylko, że ta kołowacizna przyniesie mu sławę, postawi na świeczniku — ha, ha... i zaopatrzy w pieniędze... To kapitalne, to już przeironizowana ironia, aż niesmak wzbudza.
I głębszą jeszcze pogardę, aniżeli do bredni Górskiego, uczuł dla publiczności, która je będzie oklaskiwać, a jego Bieleckiego, prawnego spadkobiercę, uwielbiać i na rękach nosić.