Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 139.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Swój do swego!
No! dobrze.
Ada Karska. Nom de guerre? czy jej istotnie?
Mniejsza o to.
Szczęśliwie się złożyło, żem ją teraz właśnie spotkał. Raźniej mu było. Dotychczas czuł się osamotnionym. Jakby nagle w ciemnym lesie spotkał towarzysza... Zawszeć wspólnik czynny, czy też cichy wzmaga energię, bezwiednie staje się podnietą. A przytem Bielecki znał siebie doskonale — on potrzebował potwierdzenia tego, co robi, a przedewszystkiem poklasku.
A Karska, przejrzał ją, jeżeli mu nie będzie pomocą, a o tem nigdy naprzód wiedzieć nie można, to w każdym razie będzie miał u niej moralne oparcie.
Roześmiał się na cały głos.
Karska moralnem oparciem!... A jednak, rzeczywiście. Gdyby miał słabnąć, gdyby miał samemu sobie się sprzeniewierzyć, to jej cynizm, jej tęsknota za wszystkiem, co nosi cechę zbrodniczości, występku, zła, będzie mu bodźcem i otuchą.
Silił się, aby rozumować zimno i oschle, nikomu się przyznawać nawet odrobiny wpływu na siebie, a jednak tym razem musiał sobie przyznać, że Karska zrobiła na nim wrażenie. Czuł wyraźnie, że idzie od niej moc i siła.