Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 113.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bielecki zachodził w głowę, do jakiej szufladki swego mózgu ją wsadzić.
— Pan mi się tak bacznie przypatruje, bo pan nie wie, pod jakim numerem mnie ulokować. Zaraz panu służę mojemi personaliami: Lat 24. Zajęcie: model, bardzo nawet poszukiwany, model bezwzględny dla bogatych malarzy, którzy muszą grubo płacić, a bezinteresowny dla takich, jak Borsuk. Ale dotychczas jego jednego tylko znalazłam, który był wart, by mu darmo pozować. Ale już teraz do niego nie pójdę... Widziałam dziś, że mnie nienawidzi.
— Może panią kocha?
— On? — rozśmiała się. — Pan go widocznie wcale nie zna. On kocha płótno i farby — to fanatyk sztuki, a dla tych kobieta nie istnieje... Jak będę miała czas, to wtedy pomyślę, dlaczego mnie dziś świadomie nienawidził, a nieświadomie z nienawiścią malował.
— Pani z domu uciekła?
— Oczywiście, ale z domu opiekuna tylko... Taki sobie poczciwy bałwan, chciał ze mnie, po wczesnej śmierci rodziców, zrobić porządną, rozumie pan? por-r-r-rządną kobietę zrobić... Ach! co to za zacna dusza była, ach, jak on nudził, i groził, i skomlał, i błagał... Znudziło mnie to wszystko, kopnęłam to i teraz mi dobrze... A! a! jeszcze ostatnią cieka-