Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 106.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tyczny kłąb jego myśli, które jeszcze myślami nie były... czuł, że jeszcze chwila, a dotrą do jądra, światło buchnie, to światło, którego się jeszcze lękał...
I nagle zrozumiał, czem go ta kobieta, od pierwszej chwili, kiedy ją jeszcze tylko na portrecie ujrzał, tak nieprzeparcie pętała...
Dotyk jej oczu czuł teraz, jak kłócie szpilkami — złą, bolesną podnietę, ale poddawał się jej z jakąś przyczajoną, chytrą rozkoszą, bo była mu potwierdzeniem tego, co się jeszcze opierało wcieleniu w postanowienie.
— Co się pan tak głęboko zamyślił?
Bielecki spojrzał jej nagle całym sobą w oczy.
Przymknęła powieki, jakby ją ktoś silnemi pięściami w oczy uderzył, ale tej samej chwili otworzyła je przyjazne, porozumiewawcze, pełne siły i woli.
I tak się ich spojrzenia pętały, zmagały w chytrych, podstępnych zapasach, to znowu w przyjaznych uściskach, badawczych przeszpiegach, to znowu w pożądliwych porozumieniach — zachęcaniu i potwierdzaniu.
Trwało to długą chwilę.
Borsuk patrzył zdumiony, przerwał nagle opowiadanie, jakaś nagła błyskawica rozjaśniła mu mózg.
To ja się nie pomyliłem... Te oczy, które namalował, to rzeczywiście jej oczy i... za-